Ostatnia w V kadencji, 41 sesja Rady Miejskiej Gminy Rawicz przeszła do historii. 14 listopada wygasną wszystkim radnym mandaty w związku z upłynięciem ustawowego czasu V kadencji. Atmosfera na sesji w części merytorycznej była wyjątkowo zgodna i można by powiedzieć wyciszająca emocje przed rozpoczynającym się finiszem kampanii wyborczej.
Sesja zakończyłaby się pewnie bardzo szybko, gdyby nie demony, które zawsze wypłyną z ludzi, którym bliżej do szaleństwa niż rozsądku. Pierwszym, który zepsuł atmosferę był sołtys ze Słupi Kapitulnej. Ów delikwent kilka dni wcześniej napadł na Bogu ducha winnego proboszcza swojej parafii, rugając go od złodziei, grożąc prokuratorem i wnioskiem do Kurii o odwołanie pasterza parafii św. Katarzyny. Człowiek ten jest nieobliczalny i potrafi z byle powodu rozładować na każdym, kogo uważa za przeciwnika, swoje złe emocje.
Na sesji burmistrza wyzwał od oszustów i obraził członków komisji konkursowej na dyrektora Szkoły Podstawowej w Słupi Kpt., którzy kilka lat temu powierzyli kierowanie szkołą innej osobie, aniżeli wolał sołtys. Znając psychikę sołtysa wsi, której przynosi ujmę i wstyd, nikt z obrażanych nawet nie skomentował jego chorobliwych wywodów.
Warto też zauważyć, że przepisy ordynacji wyborczej zakazują prowadzenia kampanii wyborczej w obiektach użyteczności publicznej. Ale tylko od kultury politycznej uczestników kampanii, zależy jak ten zakaz respektują.
Jednym z tych, którzy nie rozumieją przepisów ordynacji jest kandydat na radnego z listy PiS, Piotr Fabiś. Po raz drugi w tej kadencji ów mieszkaniec Rawicza przyszedł na sesję walczyć o odzyskanie ośmiu złotych, które naliczył mu jeszcze powiat za umieszczenie w 2007 r. w pasie wówczas drogi powiatowej na ul. Mickiewicza rury, do której odprowadza ścieki deszczowe ze swojej posesji. Adama Aleksandra, przewodniczącego Rady MGR nazwał kłamcą (nie jestem pewien, czy nawet nie oszustem, bo mówił coś o działaniach przewodniczącego, jako o oszustwie), przytaczając z encyklopedii PWN definicję kłamstwa i wymieniając jego wszystkie odmiany.
Nic nie dały wezwania Sławomira Figisiaka, sekretarza gminy, aby ów mówca zaprzestał oszczerczej kampanii na sali sesyjnej Rady. Tenże orator nie rozumiejąc, co się do niego mówi, brnął dalej w swoich oszczerstwach. W końcu A. Aleksander stwierdził, że źle się czuje i musi opuścić salę obrad. Po zmianie przewodniczącego obrad, które próbował do końca doprowadzić Mariusz Suchanecki, Fabiś nadal kontynuował swój występ. Na sali, oprócz kilku najbardziej wytrwałych radnych, pozostali burmistrz i pojedyncze osoby na widowni. Jedni przyglądając się z niesmakiem, jak mówca robi z sesji pośmiewisko, drudzy (z PiS, SAW i PO) podziwiając swego idola za obrzucanie kalumniami przewodniczącego Rady. Nikt z radnych, którzy wcześniej wprowadzili Fabisia na samorządowe „salony”, a teraz wspólnie z nim startują w nadchodzących wyborach, nie próbował go powstrzymać od łamania prawa. A wystarczyło, by któryś z jego kolegów wstał i przypomniał wszystkim, że to jest sala obrad Rady, a nie sala przyjęć w szpitalu psychiatrycznym.
Sesja wygasła niemal samoczynnie, choć formułę „zamykam obrady 41 sesji Rady Miejskiej Gminy Rawicz” Mariusz Suchanecki zdążył wypowiedzieć pomimo nadal mówiącego kandydata z listy PiS na radnego.
Zupełnie inny charakter miało spotkanie w gabinecie burmistrza po sesji delegacji sołtysów z Tadeuszem Pawłowskim. Złożyli życzenia imieninowe i przepraszali za skandaliczny występ czarnej owcy ze swego grona.