Tym razem do tłumaczenia wziąłem tekst sprzed stu dziewięciu lat, będący swojego rodzaju „czytanką historyczną” o początkach Rawicza, autorstwa Heinricha Weissa, rektora w Rawiczu. Jak na wstępie swej pracy wyjaśnia sam autor opracowania historycznego, „czym innym jest pisanie kroniki miejskiej, a czym innym uczynienie takiej lokalnej historii przystępną dla mieszkańców lub dzieci mieszkańców, zwłaszcza tych ostatnich”.
Fakty i objaśnienia, oprócz fikcyjnej postaci Jana Kasprzyka, są historyczne, a nosiciele wymienionych w tekście nazwisk byli nie do przecenienia dla nowego miasta.
Owa „czytanka historyczna” ukazała się w 1913 r. w czasopiśmie, wydawanym w Poznaniu: „Z Kraju Poznańskiego. Miesięczny Biuletyn Krajoznawczy z dodatkiem „To i owo z Ziemi Poznańskiej”. Numer 8, 1913 r.” w dziale „Historia”. Została zamieszczona jako artykuł Heinricha Weissa, rektora w Rawiczu pt.: „Z przeszłości miasta Rawicz”.
H. Weiss należał do tych lokalnych historiografów o zacięciu nie tylko prozaika ale i poety, którzy akcentowali niemiecki, nacjonalistyczny punkt widzenia na historię miasta. W swych opracowaniach wskazywał na wyższość niemieckiej kultury reprezentowanej przez uciekinierów ze Śląska i Czech przed prześladowaniami religijnymi i podkreślał osiągnięcia Rawicza, jego zdaniem, wynikające z niemieckiej gospodarności. Pomijał lub deprecjonował udział w rozwoju miasta ludności polskiej z okolicznych miejscowości oraz przybywających do nowego miasta przedstawicieli wyznania mojżeszowego. Natomiast nie można mówić, że jego prace są pozbawione wartości poznawczych, bo zawierają fakty i opisy zdarzeń, które Weiss zaczerpnął z materiałów już dzisiaj niedostępnych.
Z tej „czytanki” pochodzi wątek, który może zainteresować w kontekście tego, co się dzieje ostatnimi laty w polskim sądownictwie.
Przytoczę ten fragment w całości:
„I wymiar sprawiedliwości! Nie chcę nawet o tym myśleć. Szlachcic wymierza swoje kary z bezgraniczną samowolą, bije, na litość boską, biednego chłopa, który musi uprawiać pola gospodarza własnym bydłem, a który w najlżejszym przypadku zostaje wtrącony do strasznego lochu, wilgotnej, ciemnej piwnicy, przez niezadowolenie zazwyczaj bardzo niełaskawego „łaskawego pana”, skąd wychodzi tylko dzięki chciwości swego oprawcy. Pracodawca i oprawca, prokurator i świadek, oskarżyciel publiczny, obrońca i sędzia, jednocześnie strażnik i kat, wszystko to łączyło się w osobie szlachcica. Stąd lament tych panów, że stało się inaczej, «gorzej».”
Czy ten opis „systemu sądownictwa" I Rzeczypospolitej nie przypomina ciągot obecnie rządzących podczas „reformowania” systemu sądownictwa w Polsce?
I na koniec jeszcze jedna ciekawostka związana z pobytem 15 października 1793 r. króla pruskiego Fryderyka Wilhelma w Rawiczu. Po opuszczeniu naszego miasta król pruski udał się do Częstochowy, gdzie 30 października 1793 wydał dekret, nomen omen o klękaniu:
„Podczas mojej inspekcji tej prowincji zauważyłem, jak zwykły człowiek ulega złudzeniu, że powinien klękać, aby złożyć wyrazy szacunku, a także składać prośby. Ponieważ jednak jest rzeczą bardzo nierozsądną, aby człowiek klękał przed bliźnimi, masz bezzwłocznie wydać zarządzenie, aby ten nieprzyzwoity zwyczaj został zakazany przez czytanie z ambon, co oznacza, że należy się to tylko Bogu. Ten, kto chce coś osiągnąć przez klęczenie, nie znajdzie posłuchu dla swojej prośby. Frederick Wilhelm.”
Nic dodać, nic ująć. Klękania ze strachu lub koniunkturalnie, to my, Polacy, nie potrafimy wyzbyć się od zarania dziejów, a nie jak niektórzy nam wmawiali, że mieliśmy wstawać z kolan, na które rzekomo upadliśmy w ostatnich latach.
Warto poznać tę „czytankę”, aby dostrzec w niej nasze, narodowe zmory, paradoksalnie opisane przez tych historyków, których uważamy za co najmniej Polakom niechętnych. Tłumaczenie broszury Heinricha Weissa pt.: „Z przeszłości miasta Rawicz”, można poczytać tu.
Tadeusz Pawłowski, styczeń 2022 r.